Gdzieś tam kiedyś przeczytałam, że Alterra produkuje fajne olejki do masażu. Zanotowałam w pamięci i olałam na dłuższy czas ten temat. Po jakimś czasie natrafiłam w sieci na forum, gdzie olejki Alterry chwalone były jako dobre produkty do nawilżania włosów. Od wieków temat olejowania ciągnie się za mną i ciągnie i już milion razy obiecywałam sobie dać z tym spokój, bo dla mnie oleje działa na tej samej zasadzie co silikony. Dopóki są używane wydaje się, że włosy są zdrowe i nawilżone, a jak się kończy z nimi przygodę to wraca sucha szopa.
Mimo wszystko będąc w Rossmannie kupiłam olejek Alterry migdały i papaja. W myśl zasady, że jak z włosami nie wyjdzie to zawsze będzie można zużyć go do nawilżenia ciała czy masażu.
Po zużyciu praktycznie całego opakowania (zostało odrobinę na dnie) z przykrością stwierdzam, że na moje włosy ten produkt wyjątkowo się nie nadaje. Zaskoczyło mnie to trochę, bo o ile wcześniejsze oleje coś tam jednak wizualnie poprawiały o tyle Alterra nie zrobiła z włosami nic. Nawet będąc zaaplikowana na włosach nie wchłaniała się w nie wcale.
Taki bogaty skład a takie słabe działanie. Szkoda =)
Jako olejek od masażu i nawilżania ciała sprawdził się o wiele lepiej ale mimo wszystko nie kupię go ponownie, bo czas z jakimś wchłania się w skórę jest porażająco długi. A ja nie lubię czekać. Cierpliwi jednak będą zadowoleni i to właśnie im polecam ten produkt. Reszta świata niech jednak trzyma się od niego z daleka.